Historia z obozu w górach
Nastał zmierzch. Niebo się zachmurzyło. Zrobiło się chłodniej. Dwóch chłopców, Marcin i Tomek, pełniło wartę. Nagle coś zaszeleściło. Marcin pobladł. Zrobił gwałtowny ruch, jakby chciał czmychnąć z warty, ale powstrzymał go Tomek. Kiedy po chwili odgłos się powtórzył, Marcin struchlał. Wokół roiło się od chrząszczy. Marcin wpadł w prawdziwą histerię. Krzyczał, chrząkał, otrzepywał się. Śpiący dotąd w namiotach koledzy, słysząc hałas, wyskoczyli ze śpiworów i rozpierzchli się po obozie, by sprawdzić, co się dzieje. Od tego czasu wszyscy się śmieją i mówią: „Z Marcina taki zuch, że się boi nawet much”.
Literę ch, poza wyjątkami piszemy przed spółgłoskami, jeśli występuje po literze s oraz na końcu wyrazów.