Duża ilość chętnych na stanowiska robotnicze sprawiła, że pracodawcy zaniżali wynagrodzenia. Przyjęci do pracy musieli spędzać w niej po kilkanaście godzin dziennie. Często pracownikami były także dzieci.
Nie istniała higiena pracy, dlatego warunki medyczne były bardzo złe, a robotnicy byli narażeni na choroby, uszkodzenia ciała, a nawet na śmiertelne wypadki.
Nie istniały wówczas ubezpieczenia zdrowotne. Robotnik nie mógł także zrezygnować z dnia pracy z powodu choroby, ponieważ nie istniały zwolnienia lekarskie – jeśli zachorował poważnie, musiał liczyć się ze zwolnieniem z pracy.
W wyniku znacznego napływu ludności nie było wystarczającej ilości mieszkań, dlatego pracownicy nie mieli zapewnionych czystych miejsc noclegowych.
Nie istniały prawa, które chroniły pracowników, dlatego przystawali oni na wszelkie przepisy, ustanawiane przez pracodawców, by nie zostać zwolnionym i pozbawionym pieniędzy, z których utrzymywali siebie i swoje rodziny.
Złe warunki pracowników fabryk, w pierwszej połowie XIX w., wiązały się z nasilającym procesem urbanizacji, czyli napływu ludności wiejskiej do obszarów miejskich, a także rozwoju miast. Jednocześnie dużą rolę odgrywał system społeczeństwa kapitalistycznego, wedle którego na szczycie hierarchii społecznej stali zamożni właściciele i przedsiębiorcy, od których zależał byt niższych warstw społecznych, m.in. zatrudnianych robotników.