Śledziłam w napięciu całą sytuację; nic się nie działo. Dzięcioł sfrunął na trawę, rozejrzał się wokół, sprawdził, czy nie grozi mu niebezpieczeństwo; był ostrożny. Jednak nie dostrzegł, że za grubym pniem sosny coś niemal niewidocznie się poruszyło. Wstrzymałam oddech; ptak również zamarł w bezruchu, a następnie gwałtownie się poderwał. Kot nie miał na co liczyć; dzięcioł uciekł w stronę pagórka.