„Grupy przebierańców chodzących z maszkarami, czyli kolędnikami przebranymi za różne zwierzęta, pojawiały się we wsi w jednym wybranym dniu, na przykład w drugi Dzień Bożego Narodzenia w wigilię Nowego Roku lub w Trzech Króli. Chodzono turoniem, kozą, koniem, bocianem, niedźwiedziem, żurawiem albo kogutem. Dawniej prawdopodobnie prowadzono żywe zwierzęta. Na południu Polski jeszcze po wojnie można było spotkać kolędników z koniem, barankiem, gąsiorem albo prosięciem. W jednej grupie kolędniczej mogło występować nawet kilka „zwierząt”. Ludzie przebrani za zwierzęta i inne postacie nie z tego świata, umierali i zmartwychwstawali po otrzymaniu datków (jaj chleba czy kiełbasy) od widzów. W wielu widowiskach kolędniczych, np. w turoniu, kozie czy herodach aktorzy posługiwali się podobnymi rekwizytami (słomiane powrósło, dzwonki), częściami kostiumu (wspomniany już kożuch), wypowiadali również podobne brzmiące życzenia”.
Kolędnicy składali życzenia i śpiewali kolędy.