„Plac, pusty plac... O, zdrowe i rumiane wiejskie dzieci z Wielkiej Niziny Węgierskiej”
„Wówczas plac ten był pusty, jak to zresztą z przeznaczonymi pod budowę placami bywa. Od ulicy Pawła był odgrodzony płotem. Z lewej i prawej strony zamykały go dwie duże kamienice, a od tyłu... otóż to, na tyłach znajdowało się miejsce, które czyniło ów plac terenem niezwykle atrakcyjnym. Albowiem zaczynał się tam drugi, olbrzymi plac, wydzierżawiony przez zarząd tartaku na skład drewna.”
„Nie trzeba dodawać, Że tym jednym jedynym szeregowcem był mały, jasnowłosy Nemeczek... Biedak co chwila musiał stawać na baczność i sztywno salutować.”
„Boka skończył czternaście lat i miał jeszcze chłopięcą twarz. Dopiero kiedy się go słuchało, wydawał się starszy. Miał głęboki, spokojny i łagodny głos. A to, co mówił, było równie spokojne i rozważne. Boka ważył bowiem słowa i nigdy nie okazywał chęci do rozmów o byle czym.”
„Plac, pusty plac... O, zdrowe i rumiane wiejskie dzieci z Wielkiej Niziny Węgierskiej” – strona 13, akapit pierwszy, rozdział drugi.
„Wówczas plac ten był pusty, jak to zresztą z przeznaczonymi pod budowę placami bywa. Od ulicy Pawła był odgrodzony płotem. Z lewej i prawej strony zamykały go dwie duże kamienice, a od tyłu... otóż to, na tyłach znajdowało się miejsce, które czyniło ów plac terenem niezwykle atrakcyjnym. Albowiem zaczynał się tam drugi, olbrzymi plac, wydzierżawiony przez zarząd tartaku na skład drewna.” – strona 13, akapit trzeci, rozdział drugi.
„Nie trzeba dodawać, Że tym jednym jedynym szeregowcem był mały, jasnowłosy Nemeczek... Biedak co chwila musiał stawać na baczność i sztywno salutować.” – strona 14, akapit drugi, rozdział drugi.
„Boka skończył czternaście lat i miał jeszcze chłopięcą twarz. Dopiero kiedy się go słuchało, wydawał się starszy. Miał głęboki, spokojny i łagodny głos. A to, co mówił, było równie spokojne i rozważne. Boka ważył bowiem słowa i nigdy nie okazywał chęci do rozmów o byle czym.” – strona 8, akapit siódmy, rozdział pierwszy.