Przykładowe rozwiązanie:
Amerykanie zaproponowali nam czołgi podstawowe M1 Abrams, które dotarły do nas w grudniu ubiegłego roku (2022). Za same Abramsy nie zapłaciliśmy ani centa, więc faktycznie zostały one nam przekazane. Jednak trzeba będzie je rozkonserwować, a tu już wydatek po naszej stronie. Podobnie jak transport, modernizacja, części zamienne i wozy wsparcia. Abrams to czołg nowej generacji, z początku XXI wieku, bardzo zaawansowany technologicznie.
W tym samym czasie Polska zakupiła także czołgi z Korei Południowej – czołgi podstawowe K2 (lub ich spolonizowana wersja K2PL). Koreańczycy są zainteresowani szerszą współpracą przemysłową (której nie proponują Amerykanie), co mogło przyczynić się bezpośrednio na przyjęcie od nich oferty.
Oba pojazdy to czołgi podstawowe, czyli wszechstronne, służące do ataku i obrony. Mają podobne parametry, np. armatę 120 mm, choć różnią się m.in. systemem kierowania ogniem czy też system łączności.
Koreańczycy „uszyli” czołg pod swoje wymagania. Stąd np. mocne opancerzenie przednie, a słabsze boczne. To może być dla nas problem - wojna na Ukrainie pokazała, że pojazdy narażone są na ogień broni przeciwpancernej z boku lub z góry. K2 musi mieć zatem zaawansowane systemy obrony aktywnej przed takim zagrożeniem. Atutem K2 jest natomiast możliwość łatwego przezbrojenia w armatę kalibru 130 mm lub 140 mm.
Długoterminowo zatem, to oferta Koreańczyków wydaje się być dla Polski bardziej intratna.
Stany Zjednoczone są jednym z głównych sprzedawców uzbrojenia dla polskiej armii. Od lat kupujemy od USA samoloty bojowe, czołgi, systemy przeciwlotnicze i przeciwpancerne - wartość zakupów idzie w miliardy dolarów.