Nie wiem, czy było rano, południe czy wieczór, bo w świecie umarłych nie ma ni wschodów, ani zachodów słońca, a czas stoi w miejscu. W pobliżu rzeki zapomnienia ukazał się niezwykły widok. Na drugim brzegu, pośród drzew zobaczyłem dwie niewyraźne postaci, które szybkim krokiem zmierzały w stronę wyjścia z podziemia. Przymrużyłem powieki i zauważyłem więcej szczegółów. Z przodu poruszał się młody mężczyzna, który prowadził za rękę piękną kobietę. W wolnej ręce trzymał harfę, a jego wzrok był uparcie utkwiony w bliżej nieokreślony punkt z przodu. Kobieta ubrana była w szarą szatę, a jej skóra miała charakterystyczny dla krainy zmarłych śnieżnobiały kolor.
Domyśliłem się, kim są. O łasce okazanej Orfeuszowi przez Hadesa było głośno wśród dusz. Widok jego dłoni złączonej z dłonią Eurydyki obudził bolesne wspomnienia z czasu, kiedy ja także byłem zakochany. Minęło tak wiele lat, a ja ciągle miałem przed oczami uśmiech Delfi. Niestety, nasze szczęście nie trwało długo. Za życia byłem rybakiem i każdego dnia wypływałem w morze, by nakarmić swoją rodzinę. Dzień mojej śmierci na zawsze wrył mi się w pamięć. Przed wypłynięciem pożegnałem się z ukochaną i ruszyłem na pełne morze. Zręcznymi dłońmi wyciągałem z sieci kolejne ryby, nie zważając na szybko zmieniającą się pogodę. Moja nieuwaga została okrutnie ukarana – gdy w końcu podniosłem oczy ku niebu, rozpoczął się potężny sztorm, który cisnął na skały moją niewielką łódkę, a mnie wkrótce przykryły morskie fale. Delfia, pomyślałem tylko, nim zawładnęła mną ciemność.
To wspomnienie i widok spieszących ku słońcu zakochanych, podczas gdy ja zawsze miałem pozostać wśród cieni, było dla mnie jak cios. Poczucie wielkiej niesprawiedliwości zawładnęło moją duszą, a z ust wydobył się gniewny krzyk. Jakże zazdrościłem Orfeuszowi i Eurydyce, że mogą razem opuścić Hades! Poczucie rozpaczy i straty z nową siłą uderzyło w moją duszę.
Zadanie polega na dokończeniu opowiadania. W tym celu należy skorzystać z narracji pierwszoosobowej.