Ignacy Krasicki pochodził z Warmii, która wówczas nie leżała już w granicach państwa polskiego.
Goście uwielbiali słuchać Krasickiego, któremu rymy przychodziły z ogromną łatwością. W trakcie obiadu jedynie Bacciarelli wdał się w krótką „wymianę zdań” z biskupem. Król także cenił sobie postać Krasickiego, stwierdzając nawet pod koniec tekstu z ulgą, iż poprawił mu się humor, gdyż – jak widać – „nie wszystkie muzy uciekły do Warmii”. Miał tu oczywiście na myśli Krasickiego.
W opowiadaniu Krasicki został nazwany „książęciem polskich poetów”.