Wiersz Ildefonsa Gałczyńskiego opowiada historię konia, który przez pomyłkę dostał zaproszenie do teatru. Woźni byli początkowo sceptyczni i nie chcieli go wpuścić do środka. Jeden z nich zauważył, że teraz świat jest bardzo dziwny i może koń jest ważną osobistością. Został więc zaproszony na widownię i zasiadł w pierwszym rzędzie, ale głowę przez cały czas miał skierowaną w stronę publiczności. Kopyta wystawił na poręcz i kłaniał się cały czas. Kilku redaktorów poprosiło go o wygłoszenie poematu. Został nawet sfotografowany i nakręcony dla kina, ponieważ był postacią sensacyjną.
Na koniec przedstawienia na scenie była namalowana trawa. Koń skoczył na scenę i zjadł ją, wtedy dostał największe brawa. Autor opisuje w ten sposób osoby, które przypadkowo i bez jakichkolwiek predyspozycji trafiają na świeczniki. Próbują odnaleźć się w miejscu, do którego w ogóle nie pasują. Udają i starają dostosować się do otaczającej je rzeczywistości. Jednak nie mogą oprzeć się swoim instynktom i ostatecznie ukazują swoją prawdziwą naturę. Koń jest uosobieniem kogoś, fałszywego, zaprzeczającego rzeczywistości.
Wiersz ma charakter humorystyczny i komiczny.