Dziś rano, dokładnie o świcie, widziałam w telewizji przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego. Ogłoszono stan wojenny. Dowiedziałam się, że wprowadzono godzinę policyjną, w czasie której można poruszać się po ulicy jedynie z przepustką. Chciałam zadzwonić do rodziny i porozmawiać z nimi o tych wydarzeniach, ale okazało się, że telefon nie działa. Pojechać też do nich nie mogłam, bo mieszkali w innym województwie, więc potrzebowałabym specjalnej przepustki. Jedyne co pozostawało, to wysłanie listu. Gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam, że na ulicy nie ma żywej duszy, więc i ja zostałam dziś w domu. Dzieci również nie poszły do szkoły, ponieważ odwołano wszystkie lekcje. Mam nadzieję, że jakoś przeczekamy tę sytuację, a wkrótce wszystko wróci do normalności.
W czasie stanu wojennego na miesiąc przerwano łączność telefoniczną. Wprowadzono godzinę policyjną od 22:00 do 6:00. Oznaczało to, że w tym czasie do przebywania na zewnątrz uprawniała jedynie przepustka. Bez zgody nie można było opuścić nawet województwa. Niemożliwy był również wyjazd z kraju. Zamknięto kina, teatry, biblioteki i muzea. Zabroniono gromadzenia się. Przez kilka pierwszych tygodni nie funkcjonowały szkoły i uniwersytety.