Robert Howard, członek amerykańskiej delegacji na konferencję pokojową w Paryżu, wyraził opinię, że przeprowadzenie sprawiedliwego plebiscytu na Górnym Śląsku jest niemożliwe ze względu na niekorzystne warunki. Howard wskazywał na krętą granicę językową między Niemcami a Polakami oraz silne przemieszanie narodowościowe na tych ziemiach, co utrudniałoby właściwe wyodrębnienie grupy ludności, której dotyczyłby plebiscyt. Ponadto Howard zwrócił uwagę na terror, jaki panował na Górnym Śląsku, gdzie aresztowano przywódców polskich, oskarżając ich o zdradę stanu za zabieganie o przyłączenie regionu do Polski lub zbieranie pieniędzy na cele narodowe. Takie represje nie sprzyjały przeprowadzeniu wolnego i sprawiedliwego plebiscytu.
Howard zauważał, że granica językowa między Niemcami a Polakami była kręta i zagmatwana, co utrudniało wyodrębnienie grupy ludności, która miałaby brać udział w plebiscycie. Ponadto działań pruskich władz kolonizacyjnych doprowadziły do silnego przemieszania obu narodowości, co również utrudniało wyznaczenie jasnych granic i określenie, którzy mieszkańcy mieliby prawo do głosowania. Dodatkowo sytuacja na Górnym Śląsku była bardzo napięta i brutalna, a aresztowania przywódców polskich utrudniały wolne wyrażenie woli przez ludność polską. Wszystkie te czynniki łącznie uniemożliwiały przeprowadzenie wolnego i sprawiedliwego plebiscytu na Górnym Śląsku.