To jak postrzegamy swoje miejsce zamieszkania ma ogromny wpływ na naszą tożsamość. Możemy być dumni i zachwycać się tym skąd pochodzimy a wiec być szczęśliwymi ludźmi albo tak jak Hraba. Możemy zachwycać się włoskim niebem i tamtejszymi krajobrazami i żyjąc w Polsce zazdrościć Włochom. To na pewno unieszczęśliwi każdego. Jeżeli zachwycimy się „swoim” miejscem, tak jak Tadeusz we fragmencie : „Te Państwa niebo włoskie, jak o nim słyszałem,/ Błękitne, czyste, wszak to jak zamarzła woda! / Czyż nie piękniejsze stokroć wiatr i niepogoda?/u nas dość głowę podnieść: ileż to widoków!” będziemy dużo bardziej szczęśliwi. Bohater zachwyca się rodzimym niebem, które nie jest monotonne i jednostajne. Na soplicowskim niebie bez przerwy odbywa się spektakl chmur. Cały czas się zmieniają i przesuwają. Podobne jak ma to miejsce w wierszach poetów wielkich jezior. U Wordswortha łan żonkili „jak gwiazdy jasne, niezliczone, / na mlecznej drodze migotliwe / ciągnęły się przede mną w stronę / Morskiego brzegu z fal przypływem”. Angielski poeta też był dumny z miejsca w którym mieszkał a to z pewnością wpływało na jego tożsamość.
Romantycy lubowali się w kontemplacji krajobrazów. Zachwycali się zmiennością nieba w Polsce i w Anglii. Zachwycali się tym jak niebo odbija się w tafli jezior, jak żonkile pięknie wyglądają na wiosnę. Taki zachwyt nad własną narodową przyrodą wpływa na tożsamość każdego z nas. Nazywa się to „cichą wzniosłością” według T. Sławka. I zapewne dobrze wpływa na samopoczucie każdego z ans. Nawet w dzisiejszych zabieganych czasach.