„Kiedyś my im mówili, że to tak szpetnie, u nas tego i żona przy mężu nie uczyni, powiedziały, że to u nas nie ma żadnej sromoty i nie rzecz jest wstydzić się za swoje własne członki, które Pan Bóg stworzył.”
„Wiwenda ich ucieszna bardzo, bo rzadko co ciepłego jedzą, ale na cały tydzień różne potrawy, w kupie uwarzywszy, tak na zimno tego po kęsu zażywają, a często nawet kiedy młócą – bo tak tam białogłowa młóci, jako i chłop – ledwie nie za każdym snopa omłóceniem to posiedzą na słomie i wziąwszy chleba i masła, które zawsze z jaszczem stoi, to smarują i jedzą to znowu wstają i robią; i tak to często czynią, a po kęsku.”
„Wołu, wieprza albo barana, kiedy zabiją, to najmniejszej krople nie zepsują, ale ją wytoczą w naczynie: namieszawszy w to krup jęczmiennych albo tatarczanych, to tym kiszki owego bydlęcia nadzieją i razem w kotle uwarzą […]. I mnie częstowano tym do uprzykrzenia, ażem powiedział, że się Polakom tego jeść nie godzi, boby nam wsi nieprzyjaciółmi byli, gdyż to ich potrawa.”
Pasek postrzega odmienność w negatywny sposób. Nie akceptuje obyczajów innych od tych praktykowanych w Polsce. Podkreśla je, używając nacechowanego emocjonalnie słownictwa.
Jan Chryzostom Pasek napisał „Pamiętniki” w XVII wieku w epoce baroku. Dzięki nim dowiadujemy się jak żył przeciętny szlachcic z tego okresu.