Kościuszko miał nadzieję na powołanie około 30 tysięcy osób chętnych do walki z zaborcą. Jednak na wezwanie stawiło się tylko około 2 tysiące, dlatego nadzieje naczelnika spaliły na panewce. Zdecydowana większość obywateli nie miała ochoty sięgać po broń – prosperująca Rzeczpospolita była dla nich krajem, w którym szlachta miała wszystko, a chłopi – nic. Nie mieli więc motywacji do tego, by walczyć.
Kościuszko zamierzał skorzystać z doświadczenia, które nabył, będąc w Stanach i we Francji, jednak musiał zderzyć się z realiami Rzeczpospolitej, które bardzo różniły się od tych zachodnich krajów.